Załóżmy, że trójkąt przystający do
o wszystkich wierzchołkach
zielonych, nie istnieje. Rozważymy trzy przypadki.
Jeżeli istnieje trójkąt przystający do
o wszystkich wierzchołkach
czerwonych – nazwijmy go po prostu
– przesuwamy go o dowolny
wektor długości 1. Otrzymujemy trójkąt
który (w myśl
przyjętego założenia) ma co najmniej jeden wierzchołek czerwony. Wraz
z odpowiednim punktem z trójki
tworzy on czerwoną parę
punktów odległych o 1.
Jeżeli istnieje trójkąt przystający do
(ponownie nazwijmy go
), w którym dokładnie jeden wierzchołek – na przykład
–
jest zielony, rysujemy dowolny trójkąt równoboczny
o boku
długości 1. Przesuwamy trójkąt
o wektory
i
otrzymując trójkąty
i
Gdy któryś
z punktów
jest czerwony, mamy tezę. Gdy te cztery punkty
są zielone, wówczas (znów na mocy przyjętego założenia) punkty
muszą być czerwone, co też daje tezę.
Pozostaje przypadek, gdy w każdym trójkącie przystającym do
dokładnie jeden wierzchołek jest czerwony. Ustalmy dowolny czerwony
punkt
na płaszczyźnie i narysujmy dowolny trójkąt przystający
do
(ponownie nazwijmy go
), z wierzchołkiem
w owym punkcie
Punkty
są więc zielone.
Uzupełniamy trójkąt
do równoległoboku
; trójkąt
przystaje do
więc punkt
musi być
czerwony. Długość
odcinka
jest liczbą określoną
jednoznacznie przez zadany trójkąt
(to podwojona długość
środkowej z wierzchołka
). Z dowolności usytuowania trójkąta
(z wierzchołkiem
) wynika, że każdy punkt
położony w odległości
od punktu
jest czerwony.
Ponieważ punkt
mógł być dowolnym punktem czerwonym,
widzimy, że każdy odcinek długości
z jednym końcem
czerwonym, ma i drugi koniec czerwony. Krokiem długości
można
połączyć każde dwa punkty płaszczyzny – cała płaszczyzna jest więc czerwona.
To oczywiście także daje tezę.