Jak krzywizna zżera przestrzeń
Cytat z General Relativity Johna Archibalda Wheelera, który został umieszczony u góry marginesu artykułu Michała Bejgera, można przejrzyście zilustrować geometrycznie, gdy zajmiemy się przestrzenią dwuwymiarową.
Jak wiadomo, pole czaszy sferycznej to gdzie to promień sfery, a to wysokość czaszy. Skorzystanie ze "szkolnego" twierdzenia, że przyprostokątna w trójkącie prostokątnym jest średnią geometryczną przeciwprostokątnej i swojego rzutu na nią, pozwala na spostrzeżenie, że również na sferze pole koła dane jest wzorem - trzeba tylko pamiętać, że owo to przestrzenna odległość środka koła od brzegu, aby nie było nieporozumień, oznaczmy ją przez (Rys. 1). Faktycznie
Dla mieszkańców sfery taki promień nie ma sensu. Dla nich promieniem koła na sferze jest łuk oznaczmy jego długość przez czyli jest to kąt pomnożony przez Ponieważ i więc
zatem pole koła na sferze to
W szczególności pole koła o promieniu na sferze jednostkowej to
Wracając do Wheelera, musimy rozważać nie tylko powierzchnie mające stałą krzywiznę dodatnią (jak sfera - jej krzywizna to ), ale i te, które mają krzywiznę ujemną. Przyzwoitych "sfer" o stałej ujemnej krzywiźnie w przestrzeni trójwymiarowej nie ma. Ich najbliższą krewną jest pseudosfera (Rys. 2), powierzchnia powstała z obrotu traktrysy (Rys. 3). Długość wyznaczającego traktrysę odcinka (oznaczmy ją przez ) nazywamy promieniem pseudosfery. Jeśli pominąć jej "kant", to pseudosfera ma wszędzie krzywiznę równą
Rozumowanie analogiczne do przeprowadzonego dla sfery (choć już, niestety, bez "szkolnego" wsparcia) pozwala stwierdzić, że pole koła o promieniu na pseudosferze jednostkowej to
Zauważmy, że W tym celu należy tylko pamiętać,
Mamy więc dla
oraz
Zatem koła na powierzchni o krzywiźnie dodatniej mają mniejsze pole od kół o tym samym promieniu na płaszczyźnie, a koła na powierzchni o krzywiźnie ujemnej - pola większe. Można to interpretować tak, że krzywizna dodatnia zżera powierzchnię, przyciągając do siebie wszystko, a krzywizna ujemna rozpycha powierzchnię, wszystko od siebie odsuwając. Fizycy lubią te oddziaływania nazywać grawitacją.
I na koniec bardzo praktyczne spostrzeżenie krawieckie. Typowa spódnica, gdy jej "nosicielka" obraca się szybko w tańcu, przybiera kształt zbliżony do czaszy. Ale gdy jest uszyta z pełnego klosza, przy szybkich obrotach ułoży się płasko na poziomie talii. Gdy wreszcie wszyjemy w nią jeszcze więcej klinów (tak się często szyje spódnice dla zespołów folklorystycznych), przy obrotach będzie falowała, a jej brzeg będzie naśladował sinusoidę. Przykład, co to znaczy za mało - a co za dużo materiału, jest trafiony, ale chyba z tym przyciąganiem to - w przypadku spódnic - jest nie całkiem tak, jak chciałby Wheeler.