Przeskocz do treści

Delta mi!

math, czyli jeszcze raz o potęgach dwójki

Paweł Strzelecki

o artykule ...

  • Publikacja w Delcie: marzec 2010
  • Publikacja elektroniczna: 18-06-2010
  • Autor: Paweł Strzelecki
    Afiliacja: Instytut Matematyki, Uniwersytet Warszawski

Aby wykazać, że siódemka jest początkową cyfrą nieskończenie wielu potęg dwójki, trzeba wyjść poza krąg najprostszych eksperymentów i  zrozumieć, co to znaczy, że zapis dziesiętny liczby  math zaczyna się od siódemki. Otóż, jest tak wtedy, gdy math znajduje się między dwiema liczbami: pierwszą z nich jest siódemka z pewną ilością zer, a drugą – ósemka z taką samą liczbą zer. Wszystkie liczby między tymi dwiema zaczynają się od siódemki. I na odwrót, każdą liczbę, która ma za pierwszą cyfrę siódemkę, można wstawić w jeden z przedziałów o końcach mathmath (zer jest w obu liczbach tyle samo).

Teraz, żeby było poręczniej, użyjmy symboli: math jest pierwszą cyfrą liczby  math wtedy i tylko wtedy, gdy dla pewnego naturalnego  math mamy

display-math

Aby dostać prostszy, równoważny zapis, logarytmujemy te nierówności stronami (przy podstawie 10); daje to najpierw math, a ostatecznie

display-math

Możemy tak napisać, gdyż math i dlatego math (liczba cyfr  math zmniejszona o 1) jest częścią całkowitą liczby math.

Poszukiwanie potęg dwójki z pierwszą cyfrą 7 jest więc tym samym, co obserwowanie kolejnych wyrazów ciągu math, gdzie math, a  math

Gdyby np. wziąć math, ciąg  math części ułamkowych kolejnych wielokrotności  math byłby okresowy: wyrazy o numerach różniących się o 137 byłyby równe. Podobnie byłoby dla każdej liczby wymiernej  math. Jednak math nie jest liczbą wymierną: gdyby math był równy math, to wprost z definicji logarytmu mielibyśmy math, czyli math, co jest niemożliwe (lewa strona dzieli się przez  math, a prawa nie). Kluczową dla nas konsekwencją niewymierności math jest to, że wszystkie wyrazy ciągu  math są różne. Gdyby bowiem było mathdla jakichś numerów math , to przekształcając równość math , zapisalibyśmy math jako ułamek o liczniku i mianowniku całkowitym,

display-math

a wiemy już, że math takim ułamkiem nie jest.

Te dwa spostrzeżenia pozwalają zrozumieć wszystko do końca. Podzielmy najpierw odcinek math na math  równych przedziałów, wybierając math tak, żeby długość każdej części była mniejsza niż math (wystarczy w tym celu wziąć math ). Zgodnie z zasadą szufladkową Dirichleta któreś dwie spośród math – powiedzmy math i  math – należą do tego samego przedziału długości  math . Jak otrzymać math , gdy znamy  math ? Nietrudno to wymyślić: math jest częścią ułamkową  math, więc jeśli staniemy na osi liczbowej w punkcie  math, zrobimy math kroków długości  math w prawo i zmierzymy odległość od ostatniej miniętej liczby całkowitej, to otrzymamy część ułamkową liczby math, która jest równa części ułamkowej liczby math, tzn. równa  math. A to znaczy, że

display-math

jest sumą liczby całkowitej math i ułamka math. Może zachodzi math, a może math. Tego nie wiemy i na szczęście jest to nieistotne. Na pewno jednak moduł  math nie przekracza math, bo math  i  math wybraliśmy z tego samego krótkiego przedziału.

Dla wygody wyobraźmy sobie teraz, że oś liczbowa została nawinięta na okrąg długości  math, jak nierozciągliwa nić na szpulkę. W wyniku tej operacji sklejone zostały końce odcinka math, a także wszystkie liczby całkowite. Przesunięciu o  math na nitce-osi-liczbowej odpowiada obrót szpulki-okręgu o kąt równy kątowi środkowemu opartemu na łuku długości  math, czyli mówiąc po szkolnemu i nie bawiąc się w radiany, o kąt math stopni. Przesunięciu o  math, czyli math-krotnemu przesunięciu o  math, odpowiada kolejne wykonanie math takich obrotów, czyli obrót o  math stopni. Wiemy już, że jest math, tzn. math, a obrót o  math stopni dla całkowitego  math nic przecież nie zmienia. Na naszej zwiniętej osi liczbowej przejście od math do  math, a także od jakiegokolwiek math do  math, polega więc na obrocie o kąt math stopni. Może w lewo, a może w prawo; tego nie wiemy. Dowcip polega jednak na tym, że liczba  math ma niewielki moduł i dlatego math wyjściowych obrotów daje obrót o niewielki kąt. Zauważmy: dobierając wcześniej odpowiednio dużą liczbę  math , moglibyśmy sprawić, że byłby to obrót o kąt mniejszy od dowolnie ustalonego.

Na szpulce-zwiniętej-osi jest łuczek-przedział math. Dla dowolnego  math liczby math itd. przedzielone są łukami okręgu długości math . Ponadto, wszystkie te liczby są różne; stwierdziliśmy to już dawno. Moglibyśmy je zaznaczyć ołówkiem, stawiając na okręgu kropki w regularnych odstępach, tak, jak podziałki na zegarku – tzn. prawie tak, bo wszak zatoczywszy ołówkiem koło, nie trafilibyśmy ponownie w to samo miejsce. Przedział math jest dłuższy niż odstęp między sąsiednimi kropkami. Zatem któraś kropka weń wpadnie. Jeśli będziemy zaznaczać kropki bez końca, to za każdym pełnym obiegiem co najmniej jedna z nich znajdzie się na łuku między mathmath. Zatem do przedziału math należy nieskończenie wiele wyrazów ciągu  math. Nieskończenie wiele potęg dwójki zaczyna się od siódemki.

Identyczne rozumowanie można przeprowadzić dla dowolnego przedziału math, gdzie math. Wystarczy tak dobrać liczbę  math , żeby ,,chodzić w kółko odpowiednio drobnymi kroczkami”. Nietrudno stąd wywnioskować, że każdy skończony ciąg cyfr pojawia się na początku zapisu dziesiętnego nieskończenie wielu potęg dwójki. Kto zechce, dopracuje szczegóły.

Czytelnik spostrzegł zapewne, że im przedział math krótszy, tym więcej potrzeba w powyższym rozumowaniu wyrazów ciągu  math, żeby któryś z nich do tego przedziału trafił. Po chwili namysłu można wysunąć przypuszczenie, że liczby  math powinny trafiać do przedziału math z grubsza proporcjonalnie często do długości tego przedziału. Tego już nie udowodnimy, ale prawdą jest, że ciąg

display-math

ma dla math granicę równą math, czyli owo naturalne przypuszczenie jest jak najbardziej słuszne. Jest to twierdzenie Bola, Sierpińskiego i Weyla o równomiernym rozkładzie. Wynika zeń, że częstości początkowych cyfr liczb  math są następujące: 30,1% jedynek, 17,6% dwójek, 12,5% trójek, 9,7% czwórek, 7,9% piątek, 6,7% szóstek, 5,8% siódemek, 5,1% ósemek i żałosne 4,5% dziewiątek (proszę nie dodawać, bo błędy zaokrągleń wyjdą na jaw).

Takie same są częstości, z jakimi math występują na początku  math, gdy math jest niewymierny, a więc gdy math nie jest potęgą dziesiątki. Na trop tego zjawiska wpadł w 1881 roku Simon Newcomb, astronom i matematyk, zauważywszy, że tablice logarytmiczne są bardziej wytarte na początkowych stronach. To samo wykrył pół wieku później Paul Benford, fizyk zatrudniony w firmie General Electric.

Tak zwane prawo Benforda orzeka, że w różnych pochodzących z życia zestawach danych częstości początkowych cyfr są właśnie takie. W USA urzędy skarbowe i inni tropiciele oszustw finansowych z powodzeniem używają prawa Benforda w walce z tymi, którzy zamiast czytać Deltę, wolą np. seryjnie fałszować czeki i zbyt często wpisują na nich kwoty z dziewiątką na początku (bo w ich banku – począwszy od  math – potrzebny jest przy wypłacie dodatkowy podpis kontrolera).

Kto lubi wygodę, płynącą ze stosowania odpowiedniej maszynerii, a roczny wykład analizy matematycznej ma za sobą, niech zajrzy do książki Fomina, Kornfelda i Sinaja o teorii ergodycznej (polski przekład ukazał się w 1987 r.), odszuka podrozdział poświęcony równomiernemu rozkładowi, a następnie sam udowodni twierdzenie Bola, Sierpińskiego i Weyla w paru linijkach (dużo treściwszych niż mój rozgadany tekst). To dzięki temu twierdzeniu wiedziałem, że wystarczy obejrzeć ledwie kilkadziesiąt milionów potęg dwójki, żeby na początku jednej z nich znaleźć właściwą datę. Gdyby Redaktor urodził się np. 17 marca, zadanie byłoby trudniejsze, a ja musiałbym dłużej nie używać laptopa do pracy.