Tak samo, ale zupełnie inaczej
Geometrzy od dawna marzyli o współrzędnych jednorodnych, czyli takich -tkach liczb (dalej dla uproszczenia będzie mowa o parach i trójkach) przyporządkowanych punktom, że gdy wszystkie liczby w -tce pomnożymy przez tę samą liczbę, to nowa -tka będzie współrzędnymi tego samego punktu.
Traci się w ten sposób jednoznaczność współrzędnych danego punktu, ale zyskuje się to, że wszelkie sytuacje geometryczne będą opisywane wyłącznie funkcjami jednorodnymi. To wielka wygoda, bo okazuje się, że dla naturalnych
funkcja jednorodna w stopniu i gładka w stopniu to zawsze wielomian.
Dowód tego faktu jest bardzo prosty (Euler), ale wymaga - rzecz jasna - użycia pojęcia pochodnej, więc go pominę.
Aby ten cel osiągnąć, Julius Plücker zaproponował współrzędne trójkątowe zwane też trójliniowymi.
Jak się łatwo domyślić, potrzebny jest w tym celu trójkąt, ale trójkąt, w którym dysponujemy całymi prostymi zawierającymi jego boki. Współrzędne punktu to będą odległości od tych prostych, przy czym odległość będziemy brali ze znakiem " ", gdy punkt leży po tej samej stronie prostej, co nieleżący na niej wierzchołek trójkąta, i ze znakiem " " w przeciwnym przypadku.
Jak widać, na rysunku 1 punkt ma wszystkie współrzędne dodatnie. Takimi też będę się posługiwał, pozostawiając Czytelnikowi (łatwe) rozpatrzenie innych przypadków.
Oznaczmy pole trójkąta przez Współrzędnymi jest więc trójka Zauważmy też, że
To proste spostrzeżenie pozwala potwierdzić, że współrzędne te są faktycznie jednorodne, bo jednostki miar długości czy pola możemy dobrać dowolnie.
Zaletą dodatkową współrzędnych trójkątowych jest to, iż proste mają w tych współrzędnych równania liniowe. Sprawdźmy to.
Niech współrzędnymi będzie trójka a współrzędnymi trójka Znajdźmy warunek na to, by punkt o współrzędnych leżał na prostej
Z rysunku 2 mamy
Podobnie
Teraz potrzebna nam będzie trójka spełniająca dwa warunki
Takie warunki użytkownicy algebry liniowej nazywają znikaniem iloczynu skalarnego, a poszukiwana trójka to dla nich iloczyn wektorowy. Nie trzeba jednak tych pojęć znać, by sprawdzić poprawność zgadniętej odpowiedzi.
Taką trójką jest Z udowodnionych wyżej proporcji mamy więc a na koniec - i takie jest równanie prostej
Bardzo ładnie, ale co z tego za pożytek?
Aby go zobaczyć, trzeba spojrzeć na to oczyma kolegi Plückera (to nie żart: byli rówieśnikami i bliskimi znajomymi), Ferdinanda Möbiusa.
Möbius postanowił zamiast korzystać z boków trójkąta skorzystać z jego wierzchołków. Co więcej, odwołał się do fizyki, a konkretnie użył środków ciężkości. Już od czasów Archimedesa wiadomo, że grawitacja działa tak "w dół", jak "do góry" (balony, statki na wodzie). Dlatego mamy do czynienia z ciężarami i wyporami, co w szkolnej fizyce prowadzi do pojęcia dźwigni jedno- bądź dwustronnej.
Gdy obciążymy dwa punkty i to ich środek ciężkości może wypaść w dowolnym punkcie prostej Dokładniej - obowiązuje zasada "ramię razy siła", czyli gdy w punkcie umieścimy ciężar/wypór a w punkcie wówczas środek ciężkości będzie spełniał warunek Możemy parę uznać za współrzędne punktu na prostej Takie współrzędne Möbius nazwał współrzędnymi barycentrycznymi. Czytelnik zechce sprawdzić, że współrzędne punktów na poniższym rysunku poniżej mogą być następujące: Mogą, bo współrzędne barycentryczne są jednorodne - przecież obciążać punkty możemy równie dobrze w gramach, jak w tonach.
Aby wprowadzić współrzędne barycentryczne na płaszczyźnie, trzeba na niej wskazać odpowiednik zasady "ramię razy siła". A oto i on
Jeśli środkiem ciężkości jest punkt to gdzie to pole trójkąta
Rzeczywiście, mamy bowiem (Rys. 3)
Równość pozostałych stosunków uzasadniamy analogicznie.
Kolejność wierzchołków przy "deltach" jest pomyślana tak, by rachunek przebiegał równie dobrze dla punktów leżących poza wnętrzem trójkąta (Rys. 4) - trzeba tylko zamienić pojęcie pola na pojęcie pola zorientowanego, czyli wyróżnić jeden sposób obiegania wierzchołków trójkąta (np. "zgodnie z ruchem wskazówek zegara", czyli ruchem Słońca na naszym niebie) i uznać pola obiegane w ten sposób za dodatnie, a pozostałe za ujemne.
Teraz obciążenia wierzchołków trójkąta odpowiadające punktowi możemy uznać za jego współrzędne barycentryczne.
I tu warto porównać rysunki 1 i 3 - przecież w obu zainteresowanie skoncentrowane jest na polach trójkątów Po chwili zastanowienia dochodzimy do wniosku, że Plücker i Möbius wymyślili to samo, a tylko inaczej na to spojrzeli.
Co więcej, wymyślone przez nich współrzędne są w doskonałej zgodności ze zwykłymi współrzędnymi kartezjańskimi. Uzasadnienie tego jest na rysunku 5
Punkty potraktujmy jak wyznaczające kartezjański układ współrzędnych punkty Rozpatrzmy, jak trzeba obciążyć te punkty, by środek ciężkości wypadł w punkcie o kartezjańskich współrzędnych Ze współrzędnych barycentrycznych tego punktu wybierzmy te, które sumują się do 1 (wystarczy podzielić każdą ze współrzędnych przez ich sumę - o ile jest niezerowa) - takie szczególne współrzędne nazywają się arealne. Czytelnik z łatwością zauważy, że obciążenie punktu to właśnie będzie Podobnie należy obciążyć ciężarem/wyporem No, a Oczywiście, bo to współrzędne arealne, czyli sumujące się do 1.
Dziś monografia Plückera Analytisch-geometrische Entwicklungen jest praktycznie zapomniana, natomiast dzieło Möbiusa Der barycentrische Calcul cieszy się znacznym szacunkiem. Powód jest niebagatelny, a da się pokazać już w przypadku współrzędnych na prostej: punktu o współrzędnych barycentrycznych na prostej nie ma! Bo gdy znaki są różne, punkt leży poza odcinkiem z tej strony, z której wartość bezwzględna obciążenia jest większa (proszę porównać z rysunkiem na górze strony!), a tutaj... Podobnie nie ma na płaszczyźnie punktów, których suma współrzędnych barycentrycznych znika.
I Möbius zaproponował, by płaszczyznę (prostą, przestrzeń) uzupełnić o te punkty. I tak wskazał, że jego współrzędne stosują się także w geometrii rzutowej (bo tak nazywają się pouzupełniane w ten sposób przestrzenie różnego wymiaru), a geometria rzutowa to , jak za Cayleyem mówią do dziś geometrzy, cała geometria.