Od Prouheta–Tarry'ego–Escotta do Thuego–Morse'a
Do jednych z najstarszych problemów w historii matematyki należy niewątpliwie zaliczyć równania diofantyczne, czyli równania o dziedzinie rozwiązań ograniczonej do liczb całkowitych. Obecną nazwę zawdzięczają one Diofantosowi, greckiemu matematykowi żyjącemu w III wieku naszej ery w Aleksandrii. Swoje rozważania na temat takich równań Diofantos zawarł w serii ksiąg pod tytułem Arytmetyka. Studiując jedną z nich, Pierre de Fermat - żyjący w XVII wieku francuski prawnik i matematyczny samouk - uznał, że pewne zawarte w niej równanie nie może mieć rozwiązań, o czym raczył poinformować przyszłych czytelników w słynnej uwadze, zamieszczonej na marginesie (czytanej przezeń książki oraz niniejszego artykułu).
Mowa, rzecz jasna, o równaniu dla które czekało na rozwiązanie (a właściwie dowód jego braku) ponad 300 lat. Dopiero w 1993 roku, po kilku latach intensywnych prac, Andrew Wiles zakończył wysiłek pokoleń matematyków, dowodząc postawionej na początku drugiej połowy XX wieku hipotezy Shimury-Taniyamy. Po licznych poprawkach jego rozumowanie zostało w roku 1995 oficjalnie opublikowane na łamach Annals of Mathematics, a w 2016 roku został on uhonorowany prestiżową Nagrodą Abela.
Wielkie Twierdzenie Fermata dotyczy prostego w sformułowaniu równania diofantycznego, którego rozwiązanie wymaga zastosowania bardzo zaawansowanych narzędzi matematycznych. W niniejszym artykule chciałbym przedstawić zgoła przeciwną sytuację: pozornie skomplikowane równanie diofantyczne przeanalizujemy przy użyciu metod elementarnych. Rozważmy następujący układ równań diofantycznych:
gdzie oraz są pewnymi dwoma równolicznymi i rozłącznymi skończonymi zbiorami liczb całkowitych oraz jest liczbą naturalną. Należy więc dla ustalonego wykładnika znaleźć takie dwa równoliczne i rozłączne zbiory liczb całkowitych i by sumy liczb z tych zbiorów w potęgach mniejszych lub równych były równe. Problem ten pochodzi od Eulera i Goldbacha, współcześnie znany jest pod nazwą problemu Prouheta-Tarry'ego-Escotta. Prouhet zajmował się tym układem w połowie XIX wieku, pozostali na początku XX wieku podali wiele interesujących rozwiązań.
Przyjrzyjmy się kilku przykładom. Znalezienie szczególnego rozwiązania dla małych (dla jest nim, na przykład, oraz ) nie nastręcza większych kłopotów. Dla większych wykładników poziom trudności obliczeń wzrasta bardzo szybko, np. dla przykładowe rozwiązanie to
Polecam Czytelnikowi próbę znalezienia jakiegokolwiek rozwiązania dla (przykładowe można znaleźć na końcu artykułu). Wydaje się, że problem Prouheta-Tarry'ego-Escotta jest trudny do rozwikłania, nawet jeśli postanowimy wspomóc się komputerem. Tymczasem czeka na nas ogromna niespodzianka. Okazuje się bowiem, że jesteśmy w stanie prosto skonstruować pewne rozwiązania dla dowolnej potęgi Ponadto żaden komputer nie będzie nam do tego potrzebny.
Zanim przedstawimy rozwiązanie, dla dowolnej liczby naturalnej określmy rekurencyjnie pewne skończone ciągi zer i jedynek. Rozpoczniemy od definicji negatywu ciągu zero-jedynkowego, czyli zamianie każdego występującego w nim zera na jedynkę i odwrotnie. Negatyw ciągu będziemy oznaczali przez ; dla przykładu, jeżeli to Niech teraz Gdy mamy już zdefiniowane to przyjmujemy to znaczy do ciągu dopisujemy z prawej strony jego negatyw. Przykład:
Tak zdefiniowane ciągi posłużą nam do rozwiązania problemu. Dla ustalonej liczby naturalnej podzielimy teraz zbiór na takie dwa rozłączne zbiory, że odpowiednie sumy zgadzają się dla potęg od 0 do Niech
są to zatem numery tych wyrazów ciągu które są równe odpowiednio 0 lub 1. Wtedy i są poszukiwanymi zbiorami. Dowód będzie przebiegał indukcyjnie względem Dla mamy
Wykonamy teraz krok indukcyjny. Załóżmy, że mamy już zdefiniowane oraz spełniające tezę. Niech
Wtedy i analogicznie Równości te wynikają wprost z definicji ciągu i są kluczową obserwacją wykorzystywaną w kroku indukcyjnym. Jeżeli teraz to, oznaczając przez sumę -tych potęg liczb ze zbioru (dla równą sumie -tych potęg liczb ze zbioru ), mamy:
Analogicznie moglibyśmy udowodnić tę samą równość dla sumy -tych potęg liczb ze zbioru co kończy dowód indukcyjny.
Zaprezentowana metoda ma jedną zaletę - pozwala w prosty sposób skonstruować jakiekolwiek rozwiązanie. Problemem jest jednak jej optymalność. Zwróćmy uwagę na to, że dla otrzymujemy w ten sposób zbiory i złożone z elementów każdy, a tymczasem widzieliśmy wcześniej rozwiązanie, w którym zbiory oraz były "zaledwie" dziesięcioelementowe. Okazuje się, że rozwiązania dla wykładnika muszą być zbiorami złożonymi z co najmniej liczb całkowitych. Rozwiązanie, które spełnia to oszacowanie jako równość, nazywamy idealnym. Największym wykładnikiem, dla którego znane jest idealne rozwiązanie, jest a jest nim para dwunastoelementowych zbiorów
Ciągi skończone które posłużyły nam do konstrukcji rozwiązań, są początkowymi fragmentami pewnego nieskończonego ciągu zero-jedynkowego, zwanego ciągiem Thuego-Morse'a. Formalnie ciąg ten, oznaczany dalej przez można zdefiniować jako Jedną z ciekawych własności ciągu jest to, że nie zmienia się on pod wpływem operacji podstawień Wynika to z faktu, że wykonanie tej operacji na ciągu daje nam w rezultacie ciąg czego nietrudno dowieść za pomocą indukcji. Oczywiście, nie jest to jedyna jego interesująca cecha, jednak na zaprezentowanie wszystkich nie starczyłoby miejsca na marginesie tego artykułu, ani nawet w całym numerze Delty.