Przeskocz do treści

Delta mi!

Recenzje

Czekanie na renesans

Krzysztof Turzyński

o artykule ...

  • Publikacja w Delcie: listopad 2015
  • Publikacja elektroniczna: 1 listopada 2015

Współczesna fizyka teoretyczna przypomina trochę archipelag wysp poddany działaniu żywiołów, wynoszony w górę ruchami tektonicznymi, ale równocześnie niszczony bezlitosnym smaganiem fal. Części wewnętrzne wysp, niosące praktycznie całokształt kultury materialnej tego lądu, nie doznają przy tym żadnego uszczerbku, można wręcz rzec, że systematycznie się powiększają...

Co innego z nabrzeżem, które stale się zmienia i to w dość nieprzewidywalny sposób. Tu wynurzy się przesmyk między dwiema wysepkami, gdzie indziej zaś podmyty klif malowniczo pogrąży się w odmętach. Przypadkowy turysta, mający natychmiastowy dostęp do wszelkiego rodzaju informacji i, paradoksalnie, przez to coraz bardziej nieprzygotowany do poznawania obcych krain, może łatwo przedłożyć wrażenia dostarczane przez surowe piękno przybrzeżnej kipieli nad żmudne przedzieranie się przez zawiłości ornamentyki miejscowych świątyń, zwłaszcza gdy do każdego rodzaju rozrywek może bez trudu wynająć kompetentnego przewodnika.

Fizycy zajmujący się popularyzacją stają nierzadko przed dylematem, czy lepiej edukować współobywateli, dostarczając im solidnej porcji ugruntowanej wiedzy, czy też zaciekawiać ich, ukazując burzliwe dyskusje toczące się na froncie badań, gdzie nauka znajduje się in statu nascendi, a ugruntowana wiedza wyłoni się dopiero z piany idei śmiałych i szalonych. Właśnie tę drugą drogę obrał w swej najnowszej tłumaczonej na język polski książce Lee Smolin.

Autor rozpoczyna swe rozważania od stwierdzenia, że wszystkie wielkie teorie fizyczne - mechanika klasyczna, mechanika kwantowa czy ogólna teoria względności - opisują deterministyczną ewolucję układów fizycznych. Skoro zaś cała przyszłość określona jest przez teraźniejszość, a ta z kolei przez przeszłość, to czy istnieje we wszechświecie jakaś fizycznie istotna zmienność niebędąca tylko złudą wynikającą z ludzkiego sposobu doświadczania rzeczywistości? A w szczególnym przypadku wszechświata jako całości - czy wartości opisujących go parametrów są wynikiem jakiejś deterministycznej "decyzji"? Dalej zaś skrzy się szaleństwo i śmiałość pomysłów przywoływanych przez Smolina, niestety, bez oczywistego kryterium wyboru. Pomysłów, którym - w przeciwieństwie do innych, konkurencyjnych koncepcji - często nie udało się zainteresować wielu badaczy, czy wręcz otworzyć nowe pola badań. Stan ten niezbyt mnie dziwi, bowiem przy lekturze wcale obszernych fragmentów książki nie byłem się w stanie zgodzić z niczym, co miałem przed oczami, może poza kolejnością numeracji stron. Była to jednak niezgoda radosna i inspirująca, książka Smolina jest bowiem świetnie napisana, bogata w informacje, wciągająca i stymulująca - to bynajmniej nie książka popularno-naukowa, raczej pełen żaru osobisty manifest. Czytać? Warto. Wierzyć Smolinowi, że tak właśnie wygląda fizyka? Na własną odpowiedzialność.