Nigdy Cię nie zobaczę?
- Hop, hop, jest tam kto? - krzyczy otoczona tłumem.
- Hop, hop, spójrz tutaj. - odpowiada który co prawda słyszy ale zupełnie jej nie widzi.
- Jakie "tutaj"? Przecież dookoła nie ma żywej duszy. - otoczona tłumem po raz kolejny usiłuje dostrzec pośród otaczającej pustki.
Dookoła ludzi tłum, a jakby nikogo nie było Przyjrzyjmy się światu, w którym i próbują się bezskutecznie dostrzec. Na zwykłej płaszczyźnie
w każdym jej punkcie o wymiernych współrzędnych siedzi samotny człowiek i... wypatruje towarzysza, kierując tęsknie wzrok w losowo obranym kierunku. Ten losowy kierunek jest wyznaczony przez wybór punktu na ruletce o promieniu 1 - zadekretowane prawdopodobieństwo wylosowania półprostej wzroku przebijającej brzeg ruletki na łuku wynosi ( oznacza długość łuku ). Oczywiście każdy ma swoją osobistą ruletkę i każdy wykręca kierunek swojego spojrzenia niezależnie.
Dla niech oznacza zdarzenie, że kogoś widzi. Wykażemy, że niestety... Zauważmy, że moc zbioru prostych gdzie jest nie większa niż moc zbioru punktów Oznacza to, że moc zbioru tych prostych jest przeliczalna - stąd teza.
Ale nie tylko nikogo nie widzi. Ponieważ miara probabilistyczna jest przeliczalnie addytywna, więc również
Zatem zdarzenie przeciwne jest pewne
czyli prawie na pewno nikt nikogo nie widzi. Zauważmy, że założenie o niezależności rozglądania się różnych osób jest w zasadzie zbędne.
No dobrze... Wiemy skądinąd, że zdarzenie niemożliwe może się zdarzyć. Wyobraźmy sobie, że jakimś cudem spojrzała w przestrzeń tak, że zobaczyła swoją drugą połówkę, którą jest (oczywiście ). Mimo cudu nie zdołają się zobaczyć! Na drodze między i dokładnie w połowie, stoi bowiem (rzecz jasna ). Oznacza to, że nie widzi ponieważ jest zasłonięty przez Oczywiście z podobnych powodów nie widzi Idąc dalej tym tropem, dochodzimy do wniosku, że na pewno (bez wyjątków i cudów) nikt nie widzi nikogo (bez żadnego modelu probabilistycznego!).
Hmm... Coś jest nie tak w naszym świecie - po prostu ludzie siedzą za gęsto i to prowadzi do powyższych paradoksów interpretacyjnych. Zmieńmy ten świat na lepszy! Usadowmy ludzi wyłącznie w punktach kraty całkowitoliczbowej Oczywiście wcześniejszy model probabilistyczny znowu jest użyteczny i daje pewien wgląd w beznadziejną sytuację ludzkości:nikt nie dostrzega innych, prawie na pewno.
Pojawia się jednak naturalne pytanie o prawdopodobieństwo zdarzenia, że losowo sobie przeznaczeni oraz mogą się zobaczyć, jeśli spojrzą we właściwym kierunku. Niech zatem oraz Łatwo, nomen omen, widzieć, że i mogą się zobaczyć wtedy i tylko wtedy, gdy nikt nie stoi im na drodze, czyli Dowodzi się w teorii liczb, że
Oto szkic rozumowania prowadzącego do tego intrygującego wyniku. Niech będzie dowolną, ale ustaloną liczbą naturalną. Jakie jest prawdopodobieństwo, że losując spośród liczb naturalnych, otrzymamy taką, która będzie podzielna przez Intuicja podpowiada, że : jeśli losujemy tę liczbę ze zbioru i wylosowanie każdej liczby jest jednakowo prawdopodobne, to prawdopodobieństwo rozważanego zdarzenia wynosi dokładnie
Należy więc uznać (można to łatwo sformalizować), iż prawdopodobieństwo zdarzenia że dwie niezależnie wylosowane liczby całkowite są obie podzielne przez wynosi Prawdopodobieństwo zdarzenia przeciwnego wynosi zatem Niech teraz
będzie ciągiem rosnącym wszystkich liczb pierwszych. Zauważmy, że i są względnie pierwsze wtedy i tylko wtedy, gdy nie są podzielne równocześnie przez żadną liczbę pierwszą czyli gdy zajdzie zdarzenie Przyda się teraz obserwacja, że jeśli to zdarzenia oraz są niezależne - wynika to stąd, że liczba całkowita dzieli się jednocześnie przez oraz gdy dzieli się przez oraz ze wzoru Uogólniając tę obserwację, widzimy, że zarówno jak i są ciągami zdarzeń niezależnych. W szczególności zachodzi
Już Leonhard Euler zauważył, że dla mamy
Formalnie ta tożsamość wynika ze wzoru na sumę ciągu geometrycznego
i twierdzenia o jednoznacznym rozkładzie każdej liczby naturalnej na iloczyn potęg liczb pierwszych. Wyżej występujące szeregi i iloczyny nieskończone są rzeczywiście zbieżne, ale mówi się, że Euler specjalnie tym się nie przejmował. Geniusz Eulera przejawił się jednak szczególnie wtedy, gdy obwieścił światu, że
i przedstawił wyprowadzenie tego wyniku. Jak na dzisiejsze standardy ścisłości matematycznej jego uzasadnienie nie było do końca zadowalające, ale w zasadzie poprawne. To, że powyższy szereg, tylko niewinnie różniący się od szeregu
ma tak intrygującą sumę, zakrawa na cud! Naszkicowaliśmy zatem dowód faktu, że przeznaczeni sobie mają więcej niż 3 szanse na 5, że nikt im nie stanie na przeszkodzie.