Przeskocz do treści

Delta mi!

Drobiazgi

O tym, czego nie ma

Planeta Wulkan

Tomasz Kwast

o artykule ...

  • Publikacja w Delcie: kwiecień 1996
  • Publikacja elektroniczna: 20-03-2011

Od dość dawna wiadomo było, że peryhelium Merkurego nie zachowuje stałej orientacji względem Słońca, lecz obiega je w tempie 573” na wiek. Zjawisko to nie miałoby prawa wystąpić, gdyby Merkury był jedyną planetą Układu Słonecznego.

obrazek

Już Leverrier obliczył, że uwzględnienie oddziaływania ze strony pozostałych planet usprawiedliwia przesuwanie się peryhelium Merkurego, ale nie całkiem w takim tempie, jak dowodzą obserwacje – do zgodności obliczeń z obserwacjami brakowało 43”. Wysunięto więc narzucającą się hipotezę: powinna istnieć jeszcze jedna, nieznana planeta, zakłócająca ruch Merkurego.

Systematyczne poszukiwania hipotetycznej planety rozpoczęto w 1859 roku. Sprawa nie była łatwa, ponieważ powinna to być planeta obiegająca Słońce wewnątrz orbity Merkurego, a więc bardzo trudna do dostrzeżenia w blasku Słońca. Co jakiś czas pojawiały się doniesienia o jej odkryciu, szybko następnie odwoływane. Niemniej jednak zdążono nadać planecie nazwę – Wulkan. Z biegiem czasu poszukiwania kontynuowane były z coraz mniejszym zapałem i w końcu sprawa wygasła bez ostatecznego rozwiązania. Brakujące 43” wyjaśniła dopiero ogólna teoria względności. Według niej mianowicie zakrzywienie czasoprzestrzeni spowodowane przez samo Słońce powoduje, że orbita planety po jednym obiegu nie całkiem się domyka. Dotyczy to, oczywiście, wszystkich planet, lecz w przypadku Merkurego efekt był najłatwiej widoczny ze względu na jego szybki ruch i stosunkowo silne spłaszczenie orbity.