Drobiazgi
O tym, czego nie ma
Kanały na Marsie
Kanały na Marsie odkrył w roku 1877 Giovanni Virginio Schiaparelli. Z oczywistych powodów wywołało to ogromne zainteresowanie.
Zaczęły powstawać liczne mapy sieci kanałów, zresztą nie całkiem zgodne, co nie przeszkodziło, że Percival Lowell założył we Flagstaff (Arizona, USA) obserwatorium, którego priorytetowym zadaniem miało być właśnie badanie Marsa i innych planet. Badacz ten w tymże obserwatorium odkrył wiele lat później Plutona, on też pierwszy wysunął przypuszczenie, że kanały stanowią sieć irygacyjną zbudowaną przez mieszkańców Marsa. I tak sprawa ciągnęła się praktycznie do lat 70. naszego wieku. W Marsjan mało kto już wtedy wierzył, ale dopiero sondy kosmiczne wysłane ku Marsowi stwierdziły na sto procent, że kanałów po prostu nie ma. Owszem, na zdjęciach przesłanych przez sondy widać puste koryta dawnych rzek, widać różne wąwozy, ale wszystkie są efektem zwyczajnych procesów geologicznych, nie ma natomiast śladów obiektów sztucznych.
Fenomen kanałów na Marsie nie ma chyba żadnych odpowiedników w historii astronomii. Obecność kanałów przez niemal stulecie nie ulegała właściwie wątpliwości, złudzenie usprawiedliwiało wydawanie dużych pieniędzy na programy naukowe. Bo że było to złudzenie, próbowano dowodzić dużo później. Stwierdzono mianowicie doświadczalnie, że oko człowieka jest skłonne łączyć w regularny wzór plamki nieregularnie rozrzucone na jakimś tle i oglądane w warunkach uniemożliwiających widzenie poszczególnych plamek. Ale może nie jest całkiem źle, że człowiek ma złudzenia. Być może bez tego złudzenia Wells nie napisałby swojej książki o Marsjanach, nie powstałoby słynne obserwatorium i może zainteresowanie laików Wszechświatem byłoby jeszcze mniejsze.