Prosto z nieba
Galaktyczny spis powszechny
Astronomowie lubią łatwe do zapamiętania, a jednocześnie poprawne co do rzędu wielkości oszacowania różnych wielkości występujących we Wszechświecie. Jedną z takich liczb jest całkowita liczba gwiazd. Na podstawie obserwacji wiemy, że w naszej Galaktyce jest ich około sto miliardów Z kolei obserwacje pozagalaktyczne utwierdzały nas przez lata w przekonaniu, że w obserwowalnym Wszechświecie jest tyle samo galaktyk, co gwiazd, czyli również około
W sumie daje to gwiazd. Czytelnik uważny zauważy zapewne, że użyłem słów "całkowita liczba gwiazd" w "obserwowalnym Wszechświecie". Czy te dwa sformułowania nie bywają czasem w sprzeczności? Pytaniem tym zajęli się ostatnio astronomowie korzystający z fenomenalnych możliwości teleskopu kosmicznego Hubble'a (obsługiwanego wspólnie przez NASA i ESA). Stworzyli oni trójwymiarową mapę galaktyk, sięgając daleko w przestrzeń, a więc i do wczesnych momentów Wszechświata. Dodatkowo zastosowano nowe modele przewidujące liczbę galaktyk zbyt słabych, by dało się je obserwować przez teleskop Hubble'a. Oszacowana w ten sposób liczba galaktyk - - jest 10 razy większa od powszechnie przyjmowanej. Około 90% galaktyk to małe i niezbyt jasne skupiska gwiazd, o których niewiele wiemy!
Otrzymane wyniki świadczą o ewolucji, jakiej doświadczają galaktyki w trakcie trwania Wszechświata - podczas ostatnich kilku miliardów lat wiele z nich połączyło się w większe, przez co obserwowalna liczba jasnych galaktyk w pobliżu naszej jest mniejsza niż na wcześniejszym etapie (formowanie się większych struktur z mniejszych nazywa się żargonowo mechanizmem bottom-up). Skoro jednak praktycznie w każdym miejscu na niebie znajduje się galaktyka, to czemu nocne niebo nie świeci tak jasno, jak powierzchnia Słońca? W praktyce powyżej opisany paradoks Olbersa wyjaśnia się kombinacją różnych prozaicznych czynników: poczerwienieniem światła odległych galaktyk, związaną z rozszerzaniem się Wszechświata oraz pochłanianiem i rozpraszaniem światła przez międzygalaktyczny pył.