Prosto z nieba
O kurczącym się Merkurym
Merkury jest stosunkowo słabo zbadaną planetą Układu Słonecznego: dotychczas poświęcono mu jedynie dwie misje satelitarne.
Pierwszą z nich był wystrzelony w latach siedemdziesiątych XX wieku Mariner 10. W trakcie lotu do Merkurego sonda NASA zbadała także atmosferę Wenus, wykorzystując przy okazji efekt grawitacyjnej procy. Orbita Marinera 10 pozwoliła na trzykrotne zbliżenie do Merkurego - podczas przelotów zarejestrowano zaskakująco silne pole magnetyczne (jego pochodzenie jest wciąż nie do końca jasne) oraz wykonano szczegółowe zdjęcia części powierzchni planety.
Drugą, wciąż aktywną misją, jest Messenger, wysłany w kierunku Merkurego w 2004 roku. Celem sondy jest fotograficzne skatalogowanie całej powierzchni. Skorupa Merkurego, inaczej niż w przypadku Ziemi, nie składa się z paru oddzielnych i zderzających się ze sobą płyt tektonicznych, ale stanowi jednolitą strukturę. Analiza bardzo dobrej jakości zdjęć wykonanych przez Messengera pozwoliła zbadać dokładniej zarejestrowane przez Marinera 10 interesujące cechy powierzchni: przypominające zmarszczki, ciągnące się czasami przez setki kilometrów granie skalne i pofałdowane skarpy. Dotychczas znanych jest prawie 6000 takich formacji. Są to efekty kurczenia się Merkurego, wywołanego powolnym stygnięciem globu. Z szacunków wynika, że promień Merkurego zmniejszył się od momentu narodzin, tj. w trakcie 4 mld lat, o mniej więcej 6 - poprzednie dane sondy Mariner 10 sugerowały wartość znacząco mniejszą (około 1 ). Badania struktury powierzchni Merkurego są bardzo cenne dla zrozumienia ewolucji termicznej skalistych planet i ich wnętrz, co z pewnością przyda się w przyszłych badaniach podobnych skalistych planet poza Układem Słonecznym.