Epicka poezja i mroczne pierścienie
Febe (gr.
Phoebe) jest dziewiątym co do wielkości księżycem
Saturna – został on nazwany imieniem tytanidy z mitologii greckiej,
utożsamianej czasami z Artemidą, boginią lasu i dzikich zwierząt. Febe jest
satelitą o nieregularnym kształcie.
Z powodu niewielkiego rozmiaru (ok. 200 km), na mocy ustaleń Międzynarodowej Unii Astronomicznej, pomimo greckiego imienia, formalnie należy do tzw. grupy nordyckiej, tworzonej przez mniejsze i bardziej odległe od Saturna księżyce, takie jak Aegir, Bestla czy Ymir. Ów nazewniczy zbieg okoliczności wywołuje, przynajmniej u mnie, poetyckie skojarzenia: z powodu nieidealnego kształtu Febe nie przynależy do „świata greckiego” klasycznych kulistych księżyców, a jej oddalenie od macierzystej planety (ok. 200 promieni Saturna) przywodzi na myśl wycieczkę w dzicz północnych puszczy... Febe była także pierwszym celem badawczym misji Cassini napotkanym w okolicach Saturna, przez co jest, jak na obiekt tak mizernych rozmiarów, bardzo dokładnie skatalogowana. Niezawodni kartografowie Unii Astronomicznej wybrali w tym celu imiona występujące w micie opisującym wyprawę Jazona i Argonautów po złote runo, co z pewnością powinno kojarzyć się ze śmiałą i pełną niebezpieczeństw misją sondy Cassini.
Podobnie do innych księżyców Saturna, Febe opiekuje się jednym z pierścieni,
ogromnym, ale odkrytym całkiem niedawno, bo dopiero w 2009 r., przez
podczerwony teleskop Spitzer. Pierścień Febe składa się z drobinek pyłu
powstałego z uderzeń mikrometeorytów o powierzchnię księżyca i jest
praktycznie niewidoczny z Ziemi, chociaż jego rozmiary kątowe to
około
łuku – dwa razy więcej niż widoma średnica ziemskiego
Księżyca! Pasuje to poniekąd do innego faktu na temat Febe, której imię
tłumaczy się z greckiego jako jasna lub promienna – jej albedo, czyli stosunek
ilości światła odbitego do padającego, jest bardzo małe (0,06, podobnie
jak asfalt) i drastycznie różne od innych satelitów Saturna, które
odbijają praktycznie całe padające światło, jak np. Enceladus o albedo
0,99.