Artykuł o Końcu Świata
Zderzenie z asteroidą, wojna nuklearna, globalny potop, przebiegunowanie Ziemi... liczba katastrof oznaczających koniec ziemskiej cywilizacji powinna skłonić nas do traktowania każdego spokojnego poranka, kiedy przewracamy się leniwie z boku na bok zamiast skwierczeć w ogniu Apokalipsy, jako prawdziwego cudu. Mnogość śmiercionośnych zagrożeń sprawia, że ludzkość od zamierzchłych czasów stara się przewidzieć datę (choćby przybliżoną) własnego końca, nie przejmując się zbytnio kolejnymi niepowodzeniami w tej materii. Większość z proponowanych terminów pochodziła od astrologów, numerologów lub przywódców religijnych. Zgodnie z powiedzeniem Hugo Steinhausa "Matematyk zrobi to lepiej" spróbujmy zastanowić się, co ma do powiedzenia w kwestii terminu Końca Świata Królowa Nauk.
Podobno Bóg nie gra z wszechświatem w kości, na potrzeby naszych rozważań wyobraźmy sobie jednak, że codziennie o świcie bierze On do Ręki symetryczną kość do gry o   przystających, foremnych ścianach. Ze względu na swoją Wszechmocność Bóg nie jest ograniczony wynikami Platona dotyczącymi liczby takich wielościanów, nie czynimy więc w tym momencie żadnych założeń dotyczących
 przystających, foremnych ścianach. Ze względu na swoją Wszechmocność Bóg nie jest ograniczony wynikami Platona dotyczącymi liczby takich wielościanów, nie czynimy więc w tym momencie żadnych założeń dotyczących   Następnie kość jest rzucana i jeśli liczba wyrzuconych oczek przekroczy
 Następnie kość jest rzucana i jeśli liczba wyrzuconych oczek przekroczy   to
 to  cóż, jako ludzkość kibicujemy wartościom nie większym od
 cóż, jako ludzkość kibicujemy wartościom nie większym od   Postaramy się teraz zaproponować rozsądną wartość parametru
 Postaramy się teraz zaproponować rozsądną wartość parametru   posługując się wiedzą, że przy dotychczasowej liczbie
 posługując się wiedzą, że przy dotychczasowej liczbie  rzutów (którą możemy przybliżyć przez
  rzutów (którą możemy przybliżyć przez  ) nie zaobserwowaliśmy jeszcze żadnej Apokalipsy.
) nie zaobserwowaliśmy jeszcze żadnej Apokalipsy.
Zauważmy, że w zależności od   prawdopodobieństwo sukcesu (traktowanego jako kolejny dzień w historii ludzkości) wynosi
 prawdopodobieństwo sukcesu (traktowanego jako kolejny dzień w historii ludzkości) wynosi
 
 
Dość przekonująco wygląda teraz pomysł wyboru takiego   które będzie maksymalizowało powyższą funkcję
 które będzie maksymalizowało powyższą funkcję   zwaną w statystycznym żargonie funkcją wiarogodności. W pewnym sensie ustanowilibyśmy w ten sposób obserwowaną sytuację "najbardziej prawdopodobną", co wydaje się rozsądnym podejściem. Tak otrzymany estymator wartości
 zwaną w statystycznym żargonie funkcją wiarogodności. W pewnym sensie ustanowilibyśmy w ten sposób obserwowaną sytuację "najbardziej prawdopodobną", co wydaje się rozsądnym podejściem. Tak otrzymany estymator wartości   zwany estymatorem największej wiarogodności, wynosi
 zwany estymatorem największej wiarogodności, wynosi
 
 
gdzie  oznacza taką wartość
 oznacza taką wartość   dla której
 dla której  przyjmuje największą wartość. Jest to jednak mało emocjonujący wynik - oznaczałby przecież, że szansa na kolejny świt bez globalnej katastrofy wynosi 1, co stawiałoby pod znakiem zapytania przyszłość szeregu hollywoodzkich superprodukcji. Przeprowadźmy więc inną analizę - rozpocznijmy od założenia, że gdybyśmy nie byli świadkami
 przyjmuje największą wartość. Jest to jednak mało emocjonujący wynik - oznaczałby przecież, że szansa na kolejny świt bez globalnej katastrofy wynosi 1, co stawiałoby pod znakiem zapytania przyszłość szeregu hollywoodzkich superprodukcji. Przeprowadźmy więc inną analizę - rozpocznijmy od założenia, że gdybyśmy nie byli świadkami  dni bez Apokalipsy, traktowalibyśmy każdą z wartości
  dni bez Apokalipsy, traktowalibyśmy każdą z wartości   jako równie prawdopodobną. Jest to nasze założenie a priori odnośnie prawdopodobieństwa poszczególnych wartości
 jako równie prawdopodobną. Jest to nasze założenie a priori odnośnie prawdopodobieństwa poszczególnych wartości   ilustrujące stan naszej wiedzy (tudzież niewiedzy) dotyczącej tego parametru. Zobaczmy teraz, w jaki sposób wiedza o naszym istnieniu rzutuje na wspomniane założenie - w tym celu posłużymy się wzorem Bayesa, pozwalającym na "odwracanie warunkowania" przy obliczaniu prawdopodobieństw warunkowych
 ilustrujące stan naszej wiedzy (tudzież niewiedzy) dotyczącej tego parametru. Zobaczmy teraz, w jaki sposób wiedza o naszym istnieniu rzutuje na wspomniane założenie - w tym celu posłużymy się wzorem Bayesa, pozwalającym na "odwracanie warunkowania" przy obliczaniu prawdopodobieństw warunkowych
|  | (1) | 
Z założenia o jednostajności rozkładu parametru bez uwzględniania obserwacji stwierdzamy, że  ponadto oczywiście
 ponadto oczywiście
 
 
Moglibyśmy teraz, korzystając ze wzoru na prawdopodobieństwo całkowite, pracowicie obliczyć mianownik prawej strony równości (1), zamiast tego posłużymy się jednak popularnym w podobnych wnioskowaniach fortelem. Zauważmy bowiem, że lewa strona równości (1) jest funkcją   której wartości na argumentach ze zbioru
 której wartości na argumentach ze zbioru  sumują się do 1 (gdyż stanowi ona rozkład prawdopodobieństwa na tym zbiorze). Z wcześniejszych obliczeń wynika, że z dokładnością do proporcjonalności ta funkcja wynosi
 sumują się do 1 (gdyż stanowi ona rozkład prawdopodobieństwa na tym zbiorze). Z wcześniejszych obliczeń wynika, że z dokładnością do proporcjonalności ta funkcja wynosi   (wartość
 (wartość  nie zależy od
  nie zależy od   ), w związku z czym, aby spełniony był warunek sumowania się do 1 na zbiorze
 ), w związku z czym, aby spełniony był warunek sumowania się do 1 na zbiorze  musi być
 musi być
 
 
Otrzymaliśmy w ten sposób rozkład a posteriori badanego parametru, czyli "zweryfikowany" przez nasze obserwacje rozkład a priori.
Wszystko pięknie - zwróci uwagę Czytelnik Niecierpliwy - ale ja ciągle nie wiem, jaka jest szansa na jutrzejszy koniec świata. Istotnie, żadna propozycja estymatora wartości parametru nie została jeszcze przedstawiona. Dysponujemy jednak odpowiednim rozkładem prawdopodobieństwa, co wydaje się nieść więcej informacji niż przedstawienie jednej liczby. Jeśli jednak komuś zależy na konkretnym wyniku, może posłużyć się wartością oczekiwaną otrzymanego rozkładu, która wynosi
 
 
Wobec tego za prawdopodobieństwo uniknięcia Apokalipsy możemy przyjąć
 
 
gdzie przez  oznaczyliśmy sumę
  oznaczyliśmy sumę  -tych potęg
 -tych potęg  kolejnych liczb naturalnych. W tym momencie przypominamy sobie pewien kłopotliwy szkopuł - nie znamy wartości
  kolejnych liczb naturalnych. W tym momencie przypominamy sobie pewien kłopotliwy szkopuł - nie znamy wartości   Możemy jednak przypuszczać, że Bóg nie zadowoliłby się ordynarną kostką sześcienną; intuicja podpowiada, że w grę wchodzą kości o liczbie ścian przekraczającej liczbę ziaren piasku na Ziemi lub gwiazd na niebie. W tej sytuacji rozsądne wydaje się zbadanie, w jaki sposób powyższe wyrażenie zachowuje się przy
 Możemy jednak przypuszczać, że Bóg nie zadowoliłby się ordynarną kostką sześcienną; intuicja podpowiada, że w grę wchodzą kości o liczbie ścian przekraczającej liczbę ziaren piasku na Ziemi lub gwiazd na niebie. W tej sytuacji rozsądne wydaje się zbadanie, w jaki sposób powyższe wyrażenie zachowuje się przy  zbiegającym do nieskończoności. W tym celu zauważmy,  że
 zbiegającym do nieskończoności. W tym celu zauważmy,  że

co po odjęciu obustronnie  i podzieleniu przez
 i podzieleniu przez  prowadzi do rekurencyjnego wzoru
  prowadzi do rekurencyjnego wzoru
 
 
Możemy stąd za pomocą prostej indukcji wywnioskować, że  jest wielomianem od
  jest wielomianem od   stopnia
 stopnia  o współczynniku przy najwyższej potędze równym
  o współczynniku przy najwyższej potędze równym   W tej sytuacji
  W tej sytuacji  oraz
 oraz  są wielomianami od
 są wielomianami od   o równym stopniu, zatem granica ich ilorazu, przy
 o równym stopniu, zatem granica ich ilorazu, przy  zbiegającym do nieskończoności, jest ilorazem ich współczynników przy najwyższej potędze, czyli
 zbiegającym do nieskończoności, jest ilorazem ich współczynników przy najwyższej potędze, czyli   Jeśli zaś estymujemy prawdopodobieństwo Zniszczenia Świata przez
  Jeśli zaś estymujemy prawdopodobieństwo Zniszczenia Świata przez  to wartość oczekiwana liczby dni, jaka nam została do tego zdarzenia, wynosi
  to wartość oczekiwana liczby dni, jaka nam została do tego zdarzenia, wynosi  czyli drugie tyle, co już było i jeszcze dwa dni (trzeciego skończy grać Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy).
  czyli drugie tyle, co już było i jeszcze dwa dni (trzeciego skończy grać Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy).
Oczywiście, powyższe rozważania nie mogą być traktowane poważnie, ilustrują jednak dwie poważne koncepcje wnioskowania statystycznego - klasyczną oraz bayesowską. Fundamentalną różnicą między nimi jest dopuszczenie przez podejście bayesowskie rozkładu prawdopodobieństwa na zbiorze możliwych parametrów. Zasadność takiej operacji może budzić wątpliwości - tworzymy wówczas w naszym wnioskowaniu kolejne (po wyborze rodziny rozkładów rządzących doświadczeniem) czysto uznaniowe ogniwo, jakim jest wybór rozkładu a priori na zbiorze parametrów. Z drugiej strony jednak ta uznaniowość zwiększa elastyczność naszego modelu, gdyż pozwala uwzględnić eksperckie "widzimisię" dotyczące parametrów; ponadto, kiedy już ów rozkład zostanie przyjęty, cała reszta naszej dedukcji to czysto probabilistyczne obliczenia, co niekoniecznie jest prawdą w przypadku podejścia klasycznego. Spór między zwolennikami tych metodologii trwa, a na jego rozwiązanie nie pozostało wiele czasu - zgodnie z informacjami zamieszczonymi w angielskiej Wikipedii najbliższy Koniec Świata już w marcu.