Aktualności (nie tylko) fizyczne
Prawdy równoległe
Czterdzieści osiem anten radiowych spogląda na powierzchnię Antarktydy z gondoli balonu stratosferycznego lecącego na wysokości 37 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Mogą one wychwycić fale radiowe wytworzone podczas oddziaływań wysokoenergetycznych neutrin z antarktycznym lodem. Uważa się, że takie neutrina o energiach eksaelektronowoltów mogą być rezultatem oddziaływania cząstek promieniowania kosmicznego o bardzo wysokich energiach z fotonami mikrofalowego promieniowania tła...
W ten właśnie sposób zespół eksperymentu ANITA (Antarctic Impulsive Transient Antenna) stara się lepiej zrozumieć własności promieniowania kosmicznego i wyjaśnić pochodzenie jego najbardziej energetycznej części. Jak dotąd miały miejsce cztery kampanie pomiarowe. ANITA-I wystartowała z McMurdo na Antarktydzie latem 2006/2007. ANITA-II, zmodyfikowany instrument z 40 antenami, została wypuszczona latem 2008/2009, ANITA-III w grudniu 2014 roku, a ANITA-IV dwa lata później. W trakcie swojej misji każdy instrument podróżuje po kontynencie z wiatrem okołobiegunowym przez mniej więcej miesiąc.
W danych pomiarowych z pierwszej i trzeciej kampanii znaleziono ślady bardzo dziwnego zjawiska. Sygnał radiowy wskazywał na cząstki, które poruszały się z dołu do góry. Wyglądało to tak, jakby cząstki te zostały wyprodukowane we wnętrzu Ziemi i "wychodziły" na jej powierzchnię. Trudno podejrzewać neutrina o wytworzenie takiego sygnału. Wprawdzie cząstki te są znane ze swoich bardzo słabych oddziaływań i olbrzymiej przenikliwości, ale prawdopodobieństwo oddziaływań neutrin rośnie z kwadratem ich energii. Prawdopodobieństwo przejścia neutrina o energii odpowiadającej danym z ANITA - na wskroś przez naszą planetę - jest znikomo małe. Z tego względu badacze ANITA postawili hipotezę, że mamy, być może, do czynienia z nowymi, nieznanymi wcześniej cząstkami [1].
Przykładem takiej cząstki mogłaby być cząstka ciemnej materii zaproponowana przez Lathama Boyle'a, Kierana Finna i Neila Turoka z Instytutu Perimeter (Perimeter Institute for Theoretical Physics, Waterloo, Ontario, Kanada). Szczegółowe rachunki sprawdzające taką możliwość zostały przeprowadzone jeszcze w 2018 roku przez Luisa A. Anchordoquiego i współpracowników [2]. Sam Neil Turok skomentował ten wynik w maju bieżącego roku dla czasopisma popularnonaukowego New Scientist, mówiąc, że zgodnie z jego teorią zaobserwowane tajemnicze cząstki były pielgrzymami z zupełnie nowego wszechświata. Ten nowy wszechświat miałby się uformować podczas Wielkiego Wybuchu w tym samym miejscu co nasz, ale poruszać się w czasie w przeciwnym kierunku, kurcząc się, a nie rozszerzając, i składać się głównie z antymaterii, a nie materii. Informacja o odkryciu nowego, równoległego wszechświata rozeszła się błyskawicznie w różnych mediach, włącznie z tabloidami, a oryginalna notatka prasowa Uniwersytetu Hawajskiego donosząca o zarejestrowaniu dziwnych sygnałów nagle zyskała na popularności wśród internautów (ponad 8 tysięcy odsłon w dniach 19-21 maja, w porównaniu z nieco ponad 800 odsłonami od początku roku do 18 maja).
Widząc, że informacja o odkryciach, w których brali udział naukowcy z Uniwersytetu Hawajskiego, rozpoczęła "równoległe" internetowe życie, uczelnia ta wydała oświadczenie, które w samym swoim tytule stwierdza, że media błędnie łączą wyniki badań prowadzonych na Uniwersytecie Hawajskim z teorią wszechświata równoległego, a kierujący zespołem ANITA Peter Gorham publicznie ubolewał, że przyklejono mu łatkę badacza wszechświatów równoległych.
Formułując płytką złośliwość, można by powiedzieć, że sezon ogórkowy rozpoczął się w tym roku nieco wcześniej niż zwykle. Opowiedziana tu historia pokazuje jednak, do jakiego stopnia nasz dostęp do informacji - a zatem i nasz sposób postrzegania świata - zależy wciąż w praktyce od mediów, tych tradycyjnych i tych nowych. W porównaniu z wieloma ważnymi procesami społecznymi i gospodarczymi kwestia właściwej interpretacji lecących "do góry nogami" cząstek zarejestrowanych przez ANITA jest przecież rozkosznie niewinna.