Drobiazgi
Bajka o Gadającym Neutrinie
Nigdy już się nie spotkamy - rzuciło Neutrino do Kwantu wyjątkowo twardego promieniowania gamma - i od razu uciekło ze Słońca...
Osiem minut później przeleciało na wskroś jądro Ziemi i śpiącego Autora tej bajki i pomknęło dalej w kierunku granic Galaktyki. Kwant nie odpowiedział, zajęty przeciskaniem się przez potworny tłok cząstek stłamszonych w środku Słońca. Dopiero za tysiąc lat miał szansę wydostać się na powierzchnię chromosfery, osłabiony, pożółkły, oklapły i wyglądający jak - za przeproszeniem - Foton. Ale wtedy to już szukaj wiatru w polu.
Neutrino zaś gnało przed siebie z szybkością światła. W tym samym czasie naukowcy kłócili się, czy Neutrino oprócz nazwy i odrobiny energii ma cokolwiek jeszcze. Nawet przyznali sobie Nagrodę Nobla za odkrycie, że Neutrino potrafi oscylować, więc masę mieć musi.
Ale skoro tak, to nie może mieć szybkości światła. Neutrino miało to w nosie. To znaczy, nosa nie miało, ale to też miało w nosie.
Może Cię dziwić, dlaczego zawracam Ci głowę losami Neutrina. Zastanów się chwilę. Co sekundę przez każdy centymetr kwadratowy przekroju Twojego ciała przenika 70 000 000 000 neutrin. Prędzej czy później ktoś odkryje, jak je wykorzystać w praktyce. A zaraz potem powiedzą Ci, że masz od tego płacić podatki. Wcale nie żartuję - z elektrycznością to jak było?
Co prawda, na Słońcu neutrina i kwanty gamma powstają razem w ekstremalnych warunkach, ale na Ziemi łatwiej o neutrina z rozpadu atomów potasu. Dlatego jeżeli ktoś zapyta Cię, co to jest - małe, czerwone, okrągłe i emituje neutrina - odpowiedz śmiało: Pomidor.