Reklama w Internecie, czyli o aukcjach Vickreya
Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, drogi Czytelniku, na czym zarabiają największe firmy informatyczne w Dolinie Krzemowej? Google nie pobiera opłat za wyszukiwanie informacji, konto na Facebooku jest darmowe, Yahoo nie żąda pieniędzy za e-mail... Z punktu widzenia użytkownika praktycznie wszystko wydaje się bezpłatne. Dlaczego zatem powyższe firmy wyceniane są na miliardy dolarów? Kto pokrywa koszty utrzymania serwerów, zużycia prądu czy pensji pracowników?
Kluczem do odpowiedzi na postawione pytania są reklamy internetowe. Zyski
z nich stanowią główne źródło dochodów każdej z powyższych firm (np.
w przypadku Google w roku 2010 było to
całkowitego dochodu,
a w przypadku Yahoo około 90% ). Jest to bardzo dynamicznie rozwijająca się
branża – wydatki przeznaczane na ten typ reklamy rosną co roku o miliardy
dolarów. W samych tylko Stanach Zjednoczonych było to ponad 30 mld
dolarów w roku 2010, z szacowanymi 50 mld dolarów na rok 2015.
W artykule postaram się przybliżyć najważniejsze pojęcia i mechanizmy
związane z tym zagadnieniem.
Co mają wspólnego reklamy z aukcjami?
Wpiszmy w wyszukiwarce internetowej jakieś zapytanie. Otrzymamy listę wyników i zapewne również pewien zbiór odnośników wyróżnionych jako sponsorowane. Te odnośniki to przykład tzw. marketingu bezpośredniego (ang. direct marketing). Są one nastawione na natychmiastową akcję ze strony użytkownika – kliknięcie i kupienie czegoś. To, jakie reklamy zostaną wyświetlone, zależy od treści zapytania. Takie podejście ma za zadanie zmaksymalizować skuteczność reklamy oraz zmniejszyć ilość spamu docierającego do odbiorców.
Miejsca na reklamy są sprzedawane na aukcjach. Za każdym razem, gdy użytkownik wyświetla stronę, przeprowadzana jest aukcja, która decyduje, jakie reklamy zostaną pokazane (temat ten został opisany szerzej w dalszej części artykułu). Opłata pobierana od reklamodawcy zależy od modelu płatności, który został wybrany. Trzy główne modele płatności występujące obecnie to:
- CPM (ang. cost per mile) – reklamodawca płaci
za każde 1000 wyświetleń reklamy,
- CPC (ang. cost per click) – reklamodawca płaci
za każde kliknięcie w reklamę (czyli przejście na stronę internetową reklamodawcy),
- CPA (ang. cost per action) – reklamodawca płaci
za każdą akcję wykonaną przez użytkownika. Akcją może być np. kupienie czegoś w sklepie internetowym.
Intuicyjnie, dla ustalonej reklamy zachodzi nierówność
Aktualnym
standardem wykorzystywanym przez takie firmy jak Google czy Facebook
jest CPC. CPM używany jest głównie do płacenia za wysyłanie reklam pocztą
elektroniczną oraz za reklamy wyświetlające obrazy lub bannery (tzw. display
ads). CPA, pomimo ogromnej wygody dla reklamodawców (płacą tylko za
efekty), ma pewne istotne wady. Często trudno rozstrzygnąć, czy dana akcja
rzeczywiście została wykonana, czy też nie – sprzedawca mógłby zaniżać
zgłaszaną ilość akcji, aby zapłacić mniej. Dodatkowo, o wiele mniej osób
wykonuje akcje niż klika w linki. Ponieważ CPA generuje o wiele mniej
danych niż CPC, trudniej w tym modelu dobrze zaplanować strategię
wyświetlania reklam. W dalszych rozważaniach skupimy się dla uproszczenia
tylko na modelu CPC.
Które reklamy się wyświetlają?
Dla każdej reklamy klient określa związane z nią słowa kluczowe (oznaczane
dalej przez
) oraz maksymalny CPC, który jest skłonny zapłacić.
Przykładowo, jeśli chcielibyśmy zareklamować własną firmę zajmującą się
udzielaniem korepetycji z matematyki, takimi słowami (frazami) mogłyby być
Za każdym
razem, gdy ktoś wpisałby zapytanie tematycznie powiązane z co najmniej jedną
frazą
nasza reklama byłaby aktywna, tzn. spełniałaby warunek
konieczny do wyświetlenia jej.
Ponieważ jednak wiele reklam może zawierać dane słowo kluczowe (nasi
konkurenci z branży korepetycji również się reklamują), a liczba miejsc
na nie jest ograniczona, powstaje problem – które reklamy wybrać? Istotna jest
również ich kolejność – im wyżej w rankingu znajduje się reklama, tym
częściej będzie ona klikana. Ta właściwość opisywana jest parametrem
CTR (ang. clickthrough rate), który oznacza stosunek liczby kliknięć do
liczby wyświetleń. Niech
oznacza wartość CTR dla
-tego od góry miejsca na reklamę. Zakładamy, że zachodzi
Wartość
można w przybliżeniu
rozumieć jako „prawdopodobieństwo, że reklama ustawiona na pozycji
zostanie kliknięta”.
Oczekiwany zysk wyszukiwarki z wyświetlenia reklam wynosi zatem

gdzie
oznacza CPC dla reklamy przydzielonej do miejsca
Zauważmy, że funkcja ta osiąga maksimum, gdy posortujemy
reklamy malejąco ze względu na CPC, i w takiej kolejności przydzielimy im
miejsca. Prosty dowód tego faktu pozostawiamy Czytelnikowi.
Koszt reklamy i problem braku stabilności
Użytkownik wyszukiwarki wpisał zapytanie, nasza reklama wyświetliła się
i została kliknięta – ile za to zapłacimy? Najprostszym rozwiązaniem,
które przychodzi do głowy, jest „niech reklamodawca płaci zawsze tyle, ile
zadeklarował”. Czyli jeśli ktoś ustawił
to płaci 1 zł,
a jeśli
to 50 groszy. To podejście wydaje się dosyć
intuicyjne, i rzeczywiście przez wiele lat było stosowane do ustalania
opłat.
Takie rozwiązanie ma jednak pewną istotną wadę, którą przedstawimy na
przykładzie. Załóżmy, że dane są dwie reklamy
i
oraz
W takiej aukcji wygrywa
i dostaje pierwsze od góry miejsce na reklamę. W tym momencie
właściciel
może pomyśleć: „pierwsze miejsce jest o wiele bardziej
wartościowe – zapłacę dodatkowe 2 grosze, aby je zdobyć”. Po zmianie
na
druga reklama zacznie wygrywać. Tak samo
pomyśli więc właściciel
i ustawi
Ta „gra” między reklamodawcami będzie trwała aż do pewnej kwoty
przy której posiadacz drugiego miejsca (powiedzmy, że
)
nie będzie chciał przebić oferty. Może on wtedy pomyśleć: „skoro i tak
mam drugie miejsce, to przynajmniej zmniejszę moje koszty” i ustawić
z powrotem
Co, oczywiście, skutkuje tym, że
wkrótce zmieni swoje CPC na
bo taka cena wystarcza,
aby utrzymać pierwszą pozycję. Wróciliśmy zatem do punktu wyjścia i gra
zacznie się wkrótce na nowo... Brak „optymalnej strategii”, konieczność
ciągłego pilnowania ceny oraz uczucie „przepłacania/bycia oszukiwanym” były
poważnymi mankamentami tej metody i stanowiły motywację do poszukiwania
lepszych rozwiązań.
Aukcja Vickreya
Rozpatrzmy aukcję, na której dostępny jest tylko jeden niepodzielny przedmiot i
osób chciałoby go kupić. Niech
oznacza rzeczywistą
wartość przedmiotu dla
-tej osoby, a
– kwotę, którą
zalicytowała
-ta osoba. Przedmiot dostanie osoba, która zaoferowała
najwięcej, i będzie musiała zapłacić za niego tyle, ile wyniosła druga
najwyższa oferta. Taka aukcja nazywana jest również „aukcją drugiej ceny”.
Została ona wymyślona w 1961 roku przez Williama Vickreya, profesora
Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku i laureata Nagrody Nobla z ekonomii.
Okazuje się, że w tak zdefiniowanej aukcji dla każdego gracza najlepszym
rozwiązaniem jest zalicytować dokładnie tyle, ile przedmiot jest dla niego
wart (
).
Twierdzenie 1. Rozpatrzmy aukcję Vickreya
dla
opisanych wyżej. Dla
-tego gracza
zalicytowanie rzeczywistej wartości przedmiotu (
) jest strategią
optymalną.
Dowód. Zysk
-tego gracza w aukcji wynosi:

Niech
Przez
będziemy oznaczali strategię
polegającą na ustaleniu
Rozpatrzmy strategię, w której
czyli gdy gracz licytuje
więcej, niż przedmiot jest dla niego wart. Mamy trzy podprzypadki:
- Jeśli
to gracz nie wygrał aukcji, więc zysk wynosi 0. Tyle samo wyniósłby zysk przy wyborze strategii
wtedy również gracz nie wygrywa aukcji.
- Jeśli
to gracz wygrał aukcję i zarobił
Przy wyborze strategii
zarobiłby jednak dokładnie tyle samo.
- Jeśli
to gracz wygrał aukcję, ale w porównaniu do
stracił na zakupie
We wszystkich podprzypadkach strategia
okazała się nie gorsza od
licytowania więcej niż
Analogicznie rozpatrujemy strategię,
w której
czyli gdy gracz licytuje mniej, niż przedmiot jest dla
niego wart. Jeśli
to zarówno w tej strategii, jak i w
gracz nie wygrywa aukcji. Jeśli
to gracz w obu
przypadkach wygrywa i zarabia
A jeśli
to
zyski ze strategii są różne – gracz zalicytował mniej niż
więc traci
przedmiot warty
osiągając zysk 0. W strategii
gracz kupiłby
przedmiot z zyskiem
Za każdym razem zysk gracza nie był większy niż w
więc
jest strategią optymalną.
W przypadku reklam internetowych licytowanym przedmiotem jest
miejsce na reklamę. Liczbie
odpowiada
natomiast
to wartość, jaką ma dla nas kliknięcie w reklamę. Jak wyznaczyć
? Można próbować oszacować tę wartość na podstawie
danych historycznych. Jeśli obliczymy zyski ze sprzedaży towarów
użytkownikom, którzy weszli przez link reklamowy, i podzielimy je
przez liczbę takich wejść, dostaniemy „oczekiwany zysk” z jednego
kliknięcia.
Aukcja Vickreya rozwiązuje postawiony problem, ale pamiętajmy o ograniczeniu – tylko jeden przedmiot, czyli jedno miejsce na reklamę. W rzeczywistości wyszukiwarki internetowe oraz portale społecznościowe wyświetlają zazwyczaj po kilka reklam. Polecamy Czytelnikowi zastanowienie się nad problemem uogólnienia aukcji Vickreya na przypadek więcej niż jednego przedmiotu.