Drobiazgi
Marian Smoluchowski
Efekt św. Mateusza
W 1985 roku wydawnictwo Harper and Row wydało autobiografię Marka Kaca pod tytułem "Zagadki losu". Mark Kac, wybitny matematyk, wyemigrował w 1938 roku z Polski do Stanów Zjednoczonych. Był niezwykle barwną postacią, autorem i bohaterem niezliczonej liczby anegdot. Drugi rozdział swojej książki Kac poświęcił Uniwersytetowi we Lwowie. Według słów autora uniwersytet ten stał się w latach 1905-1913 za sprawą jednego człowieka, Mariana Smoluchowskiego, głównym centrum badań fizyki teoretycznej w Europie.
W tym kontekście Mark Kac przedstawia krótką historię ruchów Browna i wspomina o dwóch fundamentalnych pracach, w których została rozwiązana zagadka tych tajemniczych ruchów. Dalej pisze: "Autorem jednej z tych historycznych prac jest Marian Smoluchowski. Drugą pracę, która ukazała się nieco wcześniej i prezentowała zupełnie inne ujęcie problemu, napisał Albert Einstein. Smoluchowski miał ogromnego pecha, że musiał dzielić swoje pierwsze wielkie odkrycie, jak również szereg innych odkryć - w tym wytłumaczenie błękitnej barwy nieba - z uczonym tej rangi co Einstein. Trudno chyba o bardziej jaskrawy przykład efektu św. Mateusza; ten nadzwyczaj trafny zwrot wymyślił Robert Merton na określenie aż nazbyt powszechnego zjawiska, gdy zasługa z tytułu odkrycia dokonanego wspólnie lub niezależnie przez dwóch odkrywców o nierównej sławie niezmiennie przypada temu sławniejszemu:
"Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma"
(Ewangelia według św. Mateusza 13:12)
Za życia Smoluchowski nie cierpiał wskutek efektu św. Mateusza. Był powszechnie uznany za jednego z czołowych fizyków teoretyków swoich czasów i dostąpił wielu zaszczytów, na które w pełni zasłużył. Ale z upływem lat efekt św. Mateusza zebrał swoje żniwo. Niewielu dziś uzmysławia sobie, jak ważną rolę odegrał Marian Smoluchowski w powołaniu atomów do życia, a jeszcze mniej - że miało to miejsce we Lwowie".