Przeskocz do treści

Delta mi!

Życie na żywo

Kto za, kto przeciw?

Magdalena Fikus

o artykule ...

  • Publikacja w Delcie: sierpień 2016
  • Publikacja elektroniczna: 31 lipca 2016

Polaryzacja opinii, kontrowersyjne i przeciwstawne opinie istnieją w humanistyce, naukach społecznych, polityce i politologii; a my pełni dobrej woli nazywamy te dziedziny nauką, choć metody naukowej nie stosują i stosować nie mogą. Inaczej w naukach ścisłych - fizyce, chemii, biologii molekularnej: ogłaszają swoje osiągnięcia w oparciu o sprawdzone dane, poddane obróbce statystycznej. Tu hipotezy są hipotezami, teorie teoriami. Niemniej jednak za coraz częstsze zjawiska w naukach ścisłych trzeba uznać rosnące liczby przypadków sprzeciwu wobec weryfikowanych teorii naukowych - zwykle odnoszących się w końcowym wyniku do życia społecznego i politycznego.

Kiedy wymyślono pierwsze doświadczenia z zakresu inżynierii genetycznej (1973), natychmiast po ich ogłoszeniu zjawili się tacy, którzy nie to, że głosili obawy (takie zastrzeżenia zgłaszali sami twórcy), tylko z góry wiedzieli, że zdarzy się coś strasznego, coś złego nie do skontrolowania. Na ulicach pojawią się potwory, rozprzestrzenią się nowe choroby. Zmienione genetycznie bakterie wybiją do nogi całą ludzkość …

Nie było danych. Było szerzenie niewiedzy i strachu (często wzajemnie sobie towarzyszących).

Co zrobili naukowcy? Sami opublikowali apel do własnego środowiska, prosząc o kontrolowanie bezpieczeństwa biologicznego związanego z każdą nową "konstrukcją" genową. Mimo wysokich kosztów zbudowali laboratoria zabezpieczone przed różnego stopnia potencjalnym zagrożeniem przez nowe geny, nawet chroniące przed genami w wyższym stopniu niż dotąd służące do badań wszelakich patogenów wywołujących nieuleczalne i śmiertelne choroby. Nie zakazując inżynierii genowej, wybrano "rozwiązanie B": skoncentrowanie doświadczeń - o znaczeniu utylitarnym w dużej skali - na prostych organizmach jednokomórkowych i rozwijanie genetyki organizmów wyższych na poziomie bezpiecznych badań podstawowych. Minęło już ponad 40 lat takich eksperymentów, stopniowo komplikowanych w tysiącach pracowni przez setki tysięcy pracowników i nigdy nigdzie nie zdarzyło się nic z przepowiedni przeciwników wczesnej ery inżynierii genetycznej. I ci zamilkli. Po kilku latach pojawił się długo oczekiwany pierwszy lek tej technologii i pierwsze modyfikowane szczepy przemysłowych drożdży. Nie było Armagedonu, były pożytki.

A ja w tych i kolejnych zdarzeniach tego typu widzę powtarzające się dowody na cywilizacyjne opóźnienia mojego kraju. Protesty przeciw inżynierii odbyły się w Polsce kilka lat później i były dość mizerne, choć nie rozumiem dlaczego ignorowano rezultaty debaty prowadzonej w krajach o wyższym poziomie naukowym. Do podobnego sporu wróciliśmy pod hasłem "GMO" na początku lat osiemdziesiątych. Znowu nasze argumenty przeciw wynikom naukowym były tej samej treści i brzmiały tak samo jak w USA czy Francji, tylko że w Polsce głoszono je o kilka lat później. Tam już rozwiązali pozorne kontrowersje, my nadal bez podstaw rzeczowych - dyskutujemy.

A obecnie do Polski nadciągają te same groźne w skutkach debaty, w swoim czasie toczone w bardziej zaawansowanych naukowo krajach, co do oceny szczepień ochronnych. O tym ważnym, ważniejszym od kwestionowania inżynierii genetycznej problemie, opowiem następnym razem.