Recenzje
Życie na żywo
Odkrywanie tajemnic ewolucji nie ma końca
Choć nie jest to miejsce recenzji książkowych, to dziś postanowiłam się podzielić z Czytelnikami głębokim wrażeniem, jakie wywarła na mnie niezwykła książka: wydana w Polsce w końcu 2012 roku (Prószyński i S-ka) Nicka Lane’a Największe wynalazki ewolucji. W 2010 roku nagrodzona została przez Royal Society jako najlepsza popularyzacja roku. Lektura umożliwiająca kilka dni prawdziwej przyjemności.
Najważniejszą chyba cechą tego autora i tego tekstu jest to, że nie doprowadza on nigdy do zamknięcia tematu, do stwierdzeń, że dana teza została udowodniona i wyjaśniona. Oprócz jednej:
ewolucja nie jest już dawno hipotezą, jest faktem.
Czytając, uświadamiamy sobie, jak pasjonujące problemy podsuwa rozmyślanie
o ewolucji. Co też ona zrobiła i jeszcze zrobić może
Autor
z mnogości tematów wyselekcjonował według niego najważniejsze lub
wnoszące najwięcej do zrozumienia natury procesów ewolucyjnych.
A lepiej: te, dla których nie zawsze już znamy wytłumaczenie pewne,
niepodlegające refleksji i powtórnemu sprawdzeniu. To imponujące, jak
biochemik-erudyta spokojnie przyznaje, że w wielu przypadkach i nauka, i on
sam jeszcze właściwej odpowiedzi nie znaleźli. W toku opowieści
poznajemy kolejne „pomysły” uczonych, ich hipotezy i procesy obalania
hipotez. A tematy? Proszę bardzo, jeden ciekawszy od drugiego: początki
życia, DNA, komórka eukariotyczna, fotosynteza, rozmnażanie płciowe,
ruch, wzrok, stałocieplność. I to, o co stale się wszyscy potykamy,
indywidualnie najważniejsze pytanie: świadomość i śmierć, śmierć
i starość.
Wzrok jest najważniejszy w rozpoznawaniu świata, ważniejszy niż
słuch, węch, dotyk – nic więc dziwnego, że warto prześledzić procesy
ewolucyjne, które do powstania narządu wzroku doprowadziły. Tym bardziej
że oko, jakakolwiek by to nie była struktura, było zawsze opisywane
kontrowersyjnie: raz jako dowód na istnienie „inteligentnego” Stwórcy,
raz jako pokaz niezwykłości ewolucji. Elementy oka znajduje się dziś
u przedziwnych właścicieli. Ośmiornica ma oko podobne do naszego:
soczewka z przodu, siatkówka z tyłu. A ponieważ, pisze Lane, ostatni ze
wspólnych przodków człowieka i ośmiornicy był prawdopodobnie robakiem
bez oczu, obie te konstrukcje musiały powstać niezależnie, przy czym można
wykazać, jak różnice między nimi wyniknęły z dostosowania obu
struktur do warunków życia właścicieli. Nagą siatkówkę wykryto
u pewnego gatunku krewetek żyjących w uważanych za idealnie czarne
głębinach oceanu, w dodatku zaopatrzoną w barwnik retinal połączony
z białkiem opsyną, co przypomina rodopsynę z ludzkich oczu. Optimum
pobudzenia rodopsyny (retinalu) krewetek przypada na zielony zakres
widma światła. Tylko uporowi badaczki fauny takich miejsc, Cindy Van
Dover, zawdzięczać należy fakt, że w tych głębinach wykryto słabą
poświatę w sąsiedztwie kominów hydrotermalnych
zieloną!
Podobne „oczy” znaleziono później u wielu zwierząt głębinowych,
czasem miały je również ich larwy
W dalszym ciągu Lane,
szczegółowo i wyczerpująco, w sposób logiczny i udokumentowany, snuje
opowieść o ewolucji oczu. Ale uspokajam Czytelnika, nie zamierzam tu
przepisywać całej książki – przytoczyłam przykład rozpoczęcia tematu,
zastosowany przez autora do omówienia każdego z wyżej wyliczonych
tematów.
Największe wynalazki to piękny przykład opisu najważniejszych cech nauki, usprawiedliwienie dla tych, którzy się nią fascynują, jeden z dowodów, że poznawanie rzeczywistości nigdy się nie kończy. Tak, jak celnie określił to, cytowany przez Lane’a, Jakub Bronowski: Zawsze jesteśmy na skraju tego co znane. Każda ocena w nauce ociera się o błąd i jest osobista. Nauka to nasz hołd temu, czego możemy się dowiedzieć, choć wszyscy błądzimy.