Przeskocz do treści

Delta mi!

Życie na żywo

Pasażerowie na gapę

Magdalena Fikus

o artykule ...

  • Publikacja w Delcie: czerwiec 2012
  • Publikacja elektroniczna: 02-06-2012

W małym, drewnianym letnim domku mojej kuzynki po zimie pozostał trudno usuwalny zapach. Co gorsza – pozostały również zimowe mieszkanki domku – polne myszy, wraz z przychówkiem. Gniazda miały m.in. w szufladzie z papierowymi serwetkami, żywiły się różnymi, nieopatrznie pozostawionymi, precelkami.

Myszy towarzyszą ludzkim domostwom od dawna. W VIII–X wieku Vikingowie, migrujący po północnych morzach Europy, z dzisiejszej Norwegii do Szkocji, Irlandii, Islandii, Nowej Fundlandii i Grenlandii, zabierali w nieznane konie, owce, kozy, kury. Współczesne badania genetyczne świadczą też o tym, że bliżej nowego miejsca osiedlenia porywali na statki tamtejsze kobiety. Nie wiedzieli zapewne o tym, że w ich Arkach Noego osiedliły się również myszy.

Historię migracji tych myszy badają uczeni z zainteresowanych krajów: Wielkiej Brytanii, Islandii, USA, Danii i Szwecji. Poddali analizie DNA myszy „wykopaliskowych” i dziś żyjących na terenach podbijanych przez Vikingów. Dwanaście stuleci ewolucji gryzoni na tyle zmieniło ich genotypy, że można określić regiony świata, z których pochodzą współczesne myszy. Najpierw myszy „norweskie” wylądowały w Islandii, a kontynuowały swoje podróże aż na Grenlandię. Nie znaleziono genetycznych dowodów na średniowieczne pochodzenie dzisiejszych myszy nowofundlandzkich; te myszy zostały przywiezione przez Europejczyków z późniejszych fal emigracyjnych.

Wspólne losy ludzi i towarzyszących im pasożytów, bakterii i zwierząt rozszyfrowywane są obecnie dzięki taniejącym, a więc łatwiej dostępnym, szybkim metodom sekwencjonowania DNA. Gdy myślimy o ciele ludzkim, coraz częściej powinniśmy widzieć je jako cały wszechświat dla współzasiedlających je mikroorganizmów. Takimi są, na przykład, bakterie Helicobacter pylori, obecne w przewodzie pokarmowym ponad 50% ludzi, wywołujące wrzody żołądka. Poznanie układu helikobakteria-człowiek umożliwia równoległość zdarzeń ewolucyjnych w obu gatunkach. Składają się na to takie okoliczności jak te, że jedynym gospodarzem dla tych bakterii jest tylko jeden gatunek (ludzie), że zakażenie rozprzestrzenia się w najbliższej rodzinie, do dzieci i najbliższych krewnych (ach, te całuski dla niemowląt!) oraz że przekazanie niewielkiej liczby mikroorganizmów wystarcza do zakażenia.

Można ocenić, że H. pylori była już w ludzkich żołądkach w czasie fali migracji z Afryki 58 000 lat temu, ale jak długo przedtem (niektórzy sądzą, że ponad 100 000 lat temu) nie wiadomo. W tym czasie ewoluowali i ludzie, i bakterie, pewne dane wskazują także na niezależne początki zakażenia ludzi przez różne gałęzie ewolucyjne bakterii.

Jeszcze bardziej złożony system ko-ewolucji przedstawia Plasmodium falciparum (zarodziec malarii) wraz z człowiekiem i komarem. Nie ma wątpliwości, że można wykazać wzajemne wpływanie na ewolucję każdego z tych gatunków. Sądzi się, że zarodziec przeniósł się na ludzi z małp na przełomie okresu mezolitycznego z neolitem. Później malaria wpływała w sposób zasadniczy na ludzi z basenu Morza Śródziemnego, ich kulturowe, dietetyczne zachowania oraz powstawanie cech adaptacyjnych. W ten sposób prawdopodobnie doszło do wyselekcjonowania ludzi bardziej odpornych na zakażenie, co zmniejszyło fatalne skutki demograficzne tej choroby. Z kolei porównania różnych gatunków zarodźca prowadzą do wniosku, że i one ewoluowały i stawały się coraz bardziej zakaźne dla ludzi. I komary, i zarodźce należą do gatunków współzamieszkujących te same tereny, głównie rolnicze, co ludzie.

I czy ktoś jeszcze może zaprzeczyć, że podróże w czasie (w każdym razie do tyłu) nie są możliwe?