DOWÓD – jak to robią w Krakowie
Tym, co czyni matematyków pewnymi swoich racji, jest dowód - niepoddające się żadnym wątpliwościom uzasadnienie głoszonych stwierdzeń (Kartezjusz: jedni tylko matematycy zdołali znaleźć jakieś dowody, to znaczy jakieś racje pewne i oczywiste).
Przekonajmy się więc, jakich to metod dowodzenia używa się w najstarszej polskiej Alma Mater, na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Oto spis sporządzony przez Józefa Piórka z Instytutu Matematyki Najwspółcześniejszej.
Najczęściej spotykamy dowód
- przez ogląd (wystarczy popatrzeć),
- przez połechtanie ambicji słuchaczy (to dla Państwa jest proste),
- przez kalendarz (to było w zeszłym roku),
- przez sugestię (Państwo widzicie),
- przez sakramenty (ochrzcijmy to sobie),
- przez sztuciec (a nuż wyjdzie),
- iluzjonistyczny (zrobimy teraz małą sztuczkę),
- suflerski (proszę mi podpowiedzieć),
- harcerski (stosujemy podchody dokoła dowodu),
- cybernetyczny (to automatycznie wynika z …),
- spychologiczny (Państwo sami sprawdzą),
- plenarny (czy Państwo się zgadzają?),
- dogmatyczno-autorytatywny (tak jest w podręczniku),
- samowystarczalny (Państwo sobie sprawdzą we własnym zakresie),
- teologiczny a) przez odwołanie się do sił nieczystych (diabli wiedzą, jak to udowodnić), b) przez odwołanie się do sił pozytywnych (Jezus, Maria, przecież to banalne!).
Nieco rzadziej spotykany jest dowód
- przez analogię,
- przez odpowiednie twierdzenia,
- przez sprowadzanie na manowce,
- przez presję moralną,
- przez opowiadanie,
- przez nadużycie symboli.
Pewnej finezji wymaga dowód
- przez zaprzeczenie założenia,
- przez ciągłość oznaczeń (ciągle oznaczamy), oraz
- familijny (bierzemy rodzinę zbiorów).
Każdy jednak musi przyznać, że jedyny naprawdę skuteczny jest dowód przez założenie tezy.
W dalszej części numeru zamieścimy kilka nieco innych propozycji.
Redakcja